czwartek, 3 grudnia 2015

Szydełkowy dywan

Dziś będzie weselej, obiecuję. Skończyłam coś wielkiego. Coś co myślałam zajmie mi co najmniej miesiąc lub dwa, a zajęło mi to niecałe trzy dni! Może dlatego, że akurat miałam dzień wolny.
Od jakiegoś czasu świruję za szydełkiem i za tym by troszkę odświeżyć nasze mieszkanko, bo niestety, ale przydał by się już remont. Nawet córa zauważyła, że jej piękne ręcznie malowane dzieła nie ozdabiają naszych ścian i zaczęła przyklejać na największe "plamy" własnoręczne rysunki malowane już na kartkach. Jest wesoło i kolorowo. Awangardowo...
Mam bzika na punkcie własnoręcznej roboty. Po prostu fajnie jest zrobić coś samemu. Daje to niesamowitą frajdę.  Polecam każdemu kto po prostu lubi dłubać.
Szydełkowanie wcale nie jest takie trudne, a odpręża i przynosi szybko efekty. Można zrobić coś własnoręcznie dając swojemu mieszkaniu niesamowity klimat.

piątek, 13 marca 2015

Życie kończy się w pół zdania... Gwiazd naszych wina - recenzja


Ten film chodził za mną już od dawna, ale nie było chwili lub okazji by go na spokojnie obejrzeć, a akurat on wymagał skupienia i wyczucia się w fabułę, w postaci i emocje. Zresztą nie lubię oglądać niczego na raty. Nie lubię też robić tego w samotności. Tak też korzystając z pobytu u mnie mojej ciotecznej siostry obejrzałam film "Gwiazd naszych wina". Został on stworzony na podstawie książki John'a Green.
Film, zdaniem mojego męża, jest banalną historią o miłości, o chorobie i o śmierci jakich jest wiele. I po części ma rację.  Fabuła filmu była prosta i od razu było wiadomo, że będzie miłość, choroba i śmierć. Ogółem mówiąc - nudy, film dla rozmarzonych nastolatek. Sam opis i okładka to mówi. Ale nie dla mnie. Może dlatego, że jestem kobietą. Zaraz potem w ruch poszła książka. Warto!